Nawyk mówienia o sobie za pomocą osoby trzeciej może wydawać się celowy, a nawet irytujący dla kogoś. W rzeczywistości osoba, która mówi w ten sposób, niekoniecznie dąży do tego, by bronić się czyimś kosztem i wyróżniać się na tle innych. O czym może mówić taki sposób komunikacji?
Czasami trzeba komunikować się z ludźmi, których nawyki mogą wydawać się niezwykłe, a dla kogoś szczególnie wrażliwego - nawet nieprzyjemnymi. Wśród takich cech indywidualnych, które nie wszystkim się podobają, jest zwyczaj mówienia o sobie w trzeciej osobie, czyli nie „pójdę na spacer”, ale np. „Anton pójdzie na spacer”. Dlaczego niektórzy ludzie mają tendencję do mówienia o sobie w trzeciej osobie i na co to wskazuje?
Powody, by mówić o sobie w trzeciej osobie z punktu widzenia psychologii
W psychologii istnieje specjalny eksperyment, podczas którego jego uczestnicy mówią o sobie, mówiąc w pierwszej, drugiej lub trzeciej osobie oraz w liczbie pojedynczej lub mnogiej. Jednocześnie ze zdziwieniem zauważają, jak zmienia się ich stosunek do tego, o czym mówią, i ich poczucie siebie, w zależności od tego, z kim rozmawiają.
Jeśli więc uczestnik eksperymentu mówi o sobie w trzeciej osobie – to znaczy zamiast zaimka „ja” używa „On / Ona” lub nazywa się po imieniu – łatwiej mu niż kiedykolwiek ośmieszyć się z samego siebie. Ponadto ta forma przekazywania informacji rozmówcy pozwala jasno i szczerze zadeklarować swoje prawdziwe intencje i zainteresowania. Faktem jest, że mówiąc w ten sposób, człowiek widzi sytuację jakby z zewnątrz i nie czuje się w nią zaangażowany emocjonalnie, pozostając jednocześnie jak najbardziej skupionym i skupionym.
Dlaczego ludzie mówią o sobie w trzeciej osobie – jak sami myślą?
Ludzie wokół ludzi, którzy często mówią o sobie w trzeciej osobie, często uważają, że taki nawyk wskazuje na nadmiernie zawyżoną samoocenę. Czasami to założenie nie jest tak dalekie od prawdy. Niektórzy ludzie, którzy mówią o sobie w ten sposób, naprawdę rozkoszują się własną wagą i znaczeniem, czując się niemal wszechmocni. Często może to być charakterystyczne dla osób wysoko postawionych; czasami mówią o sobie nie tylko w trzeciej osobie, ale także używają suwerennego „My”.
Jednak w większości przypadków to, co człowiek mówi o sobie, jakby z zewnątrz, jest przez niego używane właśnie do wyrażenia ironicznego stosunku do siebie. Być może wstydzi się powiedzieć coś w pierwszej osobie, a mówiąc o sobie jako o kimś innym, wydaje się być poza sytuacją. Jednocześnie taki sposób przedstawiania informacji o sobie pozwala niejako zmniejszyć stopień odpowiedzialności, jakby przerzucając ją na inną osobę. Tak więc ten nawyk może również wskazywać na zwątpienie, a nawet na kompleks niższości.
W każdym razie ludzie są niedoskonali i każdy z nich powinien mieć prawo do drobnych cech charakteru, na przykład nawyku mówienia o sobie dokładnie o kimś innym.