Zespół lękowy jest wspólny dla wielu osób. Stopień wewnętrznej pewności siebie jest dla każdego inny i zdarza się, że gdy oczekiwanie porażki w jakiejś ważnej dla nas sprawie dosłownie przytłacza, to musimy sięgnąć po inne metody (ćwiczenia oddechowe, zamiana uwagi, wreszcie kontakt z naturą).
Ale czym jest ten niepokój i dosłownie bolesne upojenie tym „wszystko będzie źle, a krach jest możliwy”? Ironia nieświadomości i wszystkiego – oczywiście od dzieciństwa. Lęk, lęk przed porażką, lęk przed porażką i same porażki są związane z tak zwanymi zahamowaniami, które zostały w nas wbudowane przez znaczących dorosłych. Istnieje kilka głównych zakazów:
1. Zakaz pomysłów. Jest w nas wbudowany, jeśli ciągle mówiono nam: „Jeśli dorośniesz, zrozumiesz, że jest za mały, by myśleć”, „wszystko już zostało dla ciebie wymyślone”, „to nie jest sprawa twojego umysłu” itp. Następnie objawia się ograniczeniami „moje pomysły są bezwartościowe”.
2. Zakaz działania. Kojarzy się z drganiami w dzieciństwie: „Nie szturchaj nosa, zrobimy to sami”, „włożysz trochę więcej”. Być może zostałeś wyśmiany, kiedy coś zrobiłeś. W wieku dorosłym objawia się brakiem motywacji i pewności siebie.
3. Zakaz emocji, autoekspresji. Systematyczna dewaluacja doświadczeń z dzieciństwa. W rezultacie decydujesz się nie pokazywać, zamknąć. Ograniczenie - nie jestem ważny, jestem bezwartościowy.
4. Zakaz sukcesu, zakaz szczęśliwego życia. Wynika to z promowania choroby w dzieciństwie. Współczuli ci, dali ci ciepło (a właściwie nie), gdy byłeś chory i ukształtowało się w tobie przekonanie, że sukces to choroba, szczęśliwe życie jest wtedy, gdy jest złe. To tutaj widzę w dorosłości lęk przed możliwą porażką, ale po prostu - nieświadome postrzeganie porażki jako normy, jako ekwiwalentu szczęścia.
Więc co z tym zrobisz? Aby pracować z nieświadomością, w coachingu stosuje się różne techniki w tym zakresie. ALE sam fakt, że zaczynamy widzieć, śledzić, zauważać, ma działanie terapeutyczne, a problem traci swoją siłę i ładunek. No i oczywiście nie pozwól, aby to wszystko doprowadziło do oskarżeń rodziców. Nie, można się na nich złościć, ale nie obwiniać ich mocno - zrobili wszystko tak, jak umieli i najlepiej w tamtym czasie. I mamy dzięki temu zasoby, aby zrozumieć i przezwyciężyć wszystkie zakazy.